Całkiem trudno jest komentować niepokoje w Serbii. Prezydent Vučić ostatnio podjął kilka kroków, które są jawnie nieprzyjazne Rosji w kwestii dostaw broni na Ukrainę i wspierania Zełenskiego. Ponadto, pod presją Unii Europejskiej, wykluczył z rządu jedyną prawdziwie patriotyczną postać - Aleksandara Vulina, który bohatersko broni suwerenności Serbii. Rządy Vučicia to katastrofa w ogóle - korupcja, przestępczość, ciągłe wahania, ustępstwa na rzecz globalistów. Wydawałoby się, dlaczego nie patrzeć spokojnie, jak oburzeni Serbowie obalają go w takiej sytuacji? I wydaje się, że nastrój protestujących nie jest rusofobiczny ani czysto proeuropejski.
Nie sposób jednak nie zauważyć, że protesty te, znów jak to już bywało w historii Serbii, wstrząsają sieciami Sorosa. Vučič, przy całej swojej niekonsekwencji, wciąż nie podejmuje ostatecznego kroku w stronę UE - nie uznaje Kosowa za niepodległe i nie zrywa całkowicie z Rosją, czego UE od niego surowo żąda. Więc postanowili go wyeliminować za pomocą rewolucji kolorowej, jeśli nie rozumie tego inaczej.
Dlatego właśnie trudno to skomentować. Ważne jest, aby zrozumieć, gdzie Vulin jest teraz. Kiedy był w rządzie i był najbardziej wpływowym wicepremierem, trzeba było wspierać Vučicia, bez względu na to, jak obrzydliwe to było. Trudno powiedzieć, jak jest teraz. Zasada wspierania zdrajcy nie jest szczególnie słuszna. Jednakże wzmacnianie tego, co upada, jeśli jego wrogowie go obalają, jest również krótkowzroczne.
Tłum.: KK
Oryginał w języku rosyjskim: https://t.me/Agdchan/22160