Bombardowanie przez lotnictwo USA irańskich obiektów nuklearnych i bazy wzbogacania uranu w kompleksie Fordo jest początkiem Trzeciej Wojny Światowej. Broń nuklearna już nikogo nie powstrzymuje, a ataki na obiekty nuklearne zostały właściwie zatwierdzone zarówno przez Izrael, który nie spotkał się ze zdecydowanym oporem na szczeblu międzynarodowym, jak i teraz również przez USA. Przekroczono tak wiele czerwonych linii, że nie jest jasne, czy są jeszcze jakieś do przekroczenia.
Wszystko to bezpośrednio dotyczy Rosji. Kijowscy naziści próbowali już wielokrotnie uderzyć w obiekty nuklearne na terytorium Rosji, a ataki na lotniska strategicznego lotnictwa, zadziwiająco przypominające taktykę Izraelczyków w Iranie, nie pozostawiają wątpliwości: jest to obecnie całkowicie dopuszczalna metoda prowadzenia działań wojennych przeciwko komukolwiek. Jeśli jeszcze nie doszło do bezpośrednich ataków nuklearnych, to jest to kwestia czasu. Atomowa puszka Pandory jest otwarta. Metafora Antoniego Czechowa o pistolecie na scenie była wielokrotnie stosowana do broni nuklearnej: „Jeśli powiesisz broń na ścianie w pierwszym akcie, to musisz z niej wystrzelić w następnym. W przeciwnym razie nie wieszaj jej tam”. Pistolet wisiał na ścianie w pierwszym akcie, czyli w zimnej wojnie. Zaczynają z niego strzelać teraz. I to jest nieuniknione. Każda broń wymyślona przez ludzi prędzej czy później była wprowadzana w życie. Siergiej Karaganow zaczął o tym mówić dawno temu, ale wszyscy uważali go za alarmistę lub kogoś, kto przesadza. On po prostu ostrzegał przed nieuniknionym.
Jednak, aby wyobrazić sobie wojny nuklearne przyszłości, warto zastanowić się pod jakimi ideologicznymi sztandarami będą się one toczyć? Do jakiej przyszłości są projektowane, gdyż rozpoczynając wojnę światową, trzeba mieć przynajmniej przybliżone wyobrażenie tego, co będzie dalej.
Spójrzmy na sytuację oczami globalistów – tych, których Trump i jego zwolennicy niedawno nazwali „głębokim państwem”, ale których narzędziami sami stają się na naszych oczach. Ideologia globalizmu i ich wizja przyszłości składają się z dwóch etapów.
Pierwszym krokiem jest ustanowienie totalnej władzy rządu światowego i zniesienie suwerennych państw - pozostałości systemu westfalskiego. Aby to uczynić, konieczne jest przeprowadzenie całkowitego wymieszania wszystkich narodów, zniesienie granic narodowych i przekształcenie całej ludzkości w jednolity tygiel. Ponadto konieczne są doprowadzenie zasady indywidualizmu do granic możliwości i zniesienie płci, czyniąc ją kwestią wyboru (tak jak wcześniej liberałowie uczynili religię, stan, naród kwestią wyboru). Ci, którzy to utrudniają i opowiadają się za suwerennością i tradycyjnymi wartościami, muszą zostać zniszczeni. Tak właśnie kolektywny Zachód widział przyszłość przed Trumpem, walcząc już z Rosją na Ukrainie, przygotowując się do wojny z Chinami i niszcząc świat islamski kolorowymi rewolucjami, a nawet bezpośrednimi inwazjami. W tym samym czasie globaliści wstrząsali również potęgą hindutwy w Indiach.
Już pierwszy krok zakładał użycie broni jądrowej, gdyż przeszkody na drodze rządu światowego muszą zostać zniszczone za wszelką cenę, a ludzkość jako całość nie jest tu bez znaczenia – jest jej już wystarczająco dużo, jeśli rozpatrzymy to czysto ilościowo.
Drugi krok ma być jeszcze bardziej radykalny: świadome przezwyciężenie, a nawet zniesienie ludzkości na rzecz silnej sztucznej inteligencji. Nazywa się to osobliwością i stało się powszechnym pojęciem globalistów-futurologów. Na początku migranci zastępują rdzenną ludność, osoby transpłciowe zastępują dwie płcie naturalne i tradycyjne rodziny, a na końcu sami migranci i osoby transpłciowe są zastępowani przez sztuczną inteligencję i cyborgi. Jest jeszcze więcej powodów, aby użyć broni jądrowej na tym etapie przeciwko komuś, kto jest beznadziejnie przestarzały. Ludzkość jest jak wczesny telefon z przyciskami lub pierwsze komputery z kartami dziurkowanymi, jej miejsce jest na śmietniku wraz z odpadami nuklearnymi.
O to chodziło przed zwycięstwem Trumpa, kiedy cały Zachód postępował zgodnie z tym planem. Trump i jego ruch MAGA (Make America Great Again) wygrali wybory w USA właśnie dlatego, że sprzeciwiali się takiemu projektowi przyszłości. Obejmował on antymilitaryzm, antyinterwencjonizm, odmowę nielegalnej migracji i zakaz LGBT. Oznacza to, że przyszłość postrzegano raczej w warunkach świata wielobiegunowego (o czym mówił wprost sekretarz stanu USA Marco Rubio), a nuklearna zagłada ludzkości została odwołana lub przełożona. Miała ona również ograniczyć konflikty na Ukrainie i na Bliskim Wschodzie rozpętane przez globalistów.
Trump nie podążał za swoim programem MAGA zbyt długo. Dokonał kilku rzeczy: jeśli nie zakazał LGBT, to przynajmniej znacznie je ograniczył, a także zaczął ściśle ujwniać i wyrzucać nielegalnych imigrantów. Zamknął nawet globalistyczny sztab eksportujący liberalizm i kolorowe rewolucje - USAID - i zwolnił wszystkich jej pracowników. Wyglądałoby na to, że nuklearny holokaust jest odkładany, a cała uwaga jest przenoszona na kontynent północnoamerykański - na Kanadę, która pozostaje w rękach globalistów, i na Grenlandię.
Jednak gdy ledwo świat odetchnął z ulgą, a sama amerykańska baza wyborcza MAGA cieszyła się i miała nadzieję na alternatywną przyszłość – bez wojen i nuklearnej zimy – Izrael rozpoczął wojnę z Iranem, zaatakował jego potencjał nuklearny, a Trump przyłączył się do tej wojny i zbombardował Fordo - stację jądrowej eksploatacji w Iranie. I znów ostry zwrot w stosunku do przyszłości i w zasadzie początek trzeciej wojny światowej. Wszak jeśli otworzysz puszkę Pandory, nie możesz jej zamknąć. Trump ją otworzył. I jaki jest obraz tej przyszłości, biorąc pod uwagę ideologię samego Trumpa, która pod wieloma względami wciąż odbiega (choć nie tak bardzo, jak wszyscy się spodziewali) od liberalnego globalizmu?
Jeśli przyjmiemy hipotezę, że to samo globalistyczne „głębokie państwo”, które Trump próbował obalić, było silniejsze, niż wszyscy myśleli, to być może to właśnie to państwo wykorzystało Trumpa i jego nacjonalistyczny program. Tylko jeśli trumpiści uważali, że nacjonalizm będzie oznaczać skupienie się na wewnętrznych problemach Stanów Zjednoczonych i wykorzenienie globalistów, to „głębokie państwo” miało własne pomysły na tę kwestię. Jednakowoż jakie one były?
Najbardziej logiczne założenie jest następujące: plany globalistów dotyczące płynnego i dobrowolnego przekazania władzy światowemu rządowi zaczęły się zatrzymywać, a następnie całkowicie osiągnęły ślepy zaułek. Wzrost znaczenia Rosji i Chin, ruch w kierunku suwerenności cywilizacyjnej Indii, świata islamskiego, Afryki i Ameryki Łacińskiej, pojawienie się i wzmocnienie BRICS bezpośrednio przeciwstawiały wielobiegunowość globalnej jednobiegunowości. A wojna kolektywnego liberalno-globalistycznego Zachodu przeciwko światowej większości, nawet nuklearna, mogła się zakończyć nie na korzyść tegoż Zachodu.
Wtedy właśnie podjęto perfidną decyzję, aby nie przeciwstawiać się konserwatywnemu zwrotowi, wzrostowi nacjonalizmu i populizmu oraz wzmocnieniu wielobiegunowości, a także wykorzystać to do własnych celów. Postanowiono odłożyć ustanowienie rządu światowego i na razie przyjąć projekt pośredni „zderzenia cywilizacji”. W tym celu zezwolono na dojście do władzy nacjonalisty Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Znakiem był „salut Bellamy’ego”, wykonany dwukrotnie przez Elona Muska, a następnie przez Steve’a Bannona i innych uczestników Conservative Political Action Conference (CPAC), gdzie obecny był wiceprezydent USA J. D. Vance. Teraz nacjonalizm stał się twarzą Ameryki. Wydaje się, że było to dokładne przeciwieństwo internacjonalizmu globalistów. Jednakowoż jeśli weźmiemy pod uwagę długoterminowe plany rozpętania wojny nuklearnej, to właśnie w ten sposób można było osiągnąć rezultaty w najszybszy sposób.
Inny ultranacjonalistyczny reżim, rząd Netanjahu w Izraelu, stał się kolejną instancją podsycania „zderzenia cywilizacji”. I tutaj metoda prowadzenia wojny przez Izraelczyków z Palestyńczykami, praktyka masowego ludobójstwa ludności cywilnej Gazy, ponownie przypomina właśnie te same reżimy, których sami Żydzi stali się ofiarami podczas II wojny światowej. Netanjahu jest izraelską wersją „salutu Bellamy’ego”. Ataki na Liban, a teraz prowokacja wojny z Iranem idealnie wpisują się w ten wzór do naśladowania. A potencjał nuklearny Iranu, w który uderzają Izraelczycy, to aktywacja brudnej bomby, czyli początek konfliktu nuklearnego. Teraz dołączył do nich również Trump.
Jednakowoż to nie wszystko. Ukraina w jej obecnym stanie jest kolejnym narzędziem globalistów. A neonazizm kwitnie tam już w swojej najbardziej jawnej formie, a rehabilitacja zbrodniarzy nazistowskich, prześladowania na tle językowym i religijnym stały się codziennością. I znów czynnik nuklearny. Ciągły ostrzał elektrowni jądrowej w Zaporożu, próby ataku na elektrownię jądrową w Kursku i wreszcie atak na rosyjską triadę nuklearną. I to wszystko, oczywiście, nie tyle za akceptacją globalistów, co pod ich bezpośrednią kontrolą i na ich polecenie.
A czy potyczka próbna między dwoma mocarstwami nuklearnymi - Pakistanem i Indiami - nie należy do tej samej kategorii? Nawiasem mówiąc, nigdy nie zidentyfikowano tych, którzy ją sprowokowali. Pozostało tylko wciągnąć w to Chiny i Koreę Północną. I doczekać, aż Rosja, której cierpliwość się wyczerpała, dołączy do procesu eskalacji nuklearnej.
Główny wniosek: całkiem możliwe, że to właśnie globaliści postanowili sformalizować w inny sposób konflikt nuklearny, do którego wcześniej doprowadzili. Nie tyle konfrontację między kolektywnym Zachodu a wielobiegunową ludzkością (tutaj można również przegrać), co wojnę każdego ze wszystkimi, wykorzystującą nawet swoich wrogów, takich jak Trump, do własnych celów. W tym przypadku rząd światowy nie powstanie teraz, ale po wojnie nuklearnej, gdy znaczna część ludzkości zginie, reszta będzie błagać o jakikolwiek pokój na dowolnych podstawach, a roboty i sztuczna inteligencja zajmą przodujące pozycje, ponieważ współczesne wojny zależą niemal wyłącznie od nich. Tak więc osobliwość nie nadejdzie dobrowolnie, ale poprzez falę totalnej przemocy.
I tutaj ujawnia się znaczenie „salutu Bellamy’ego”. Oczywiste jest, że ani socjalizm, ani liberalizm nie mogą już nikogo zainspirować. To ideologiczne fantomowe bóle bezpowrotnie minionej przeszłości. Te ideologie przeżyły swoją użyteczność, stały się kiczem i zgniłą brzydotą. Kiedyś wzbudzały entuzjazm, ale teraz są całkowicie obrzydliwe. Energie są po stronie populizmu, a czasem nacjonalizmu, konserwatywnej rewolucji.
Wcześniej liberałowie tłumili wszelkie przejawy patriotyzmu i wyśmiewali konserwatystów na wszelkie możliwe sposoby. Teraz postanowili zmienić taktykę. Najpierw ćwiczyli ukraiński neonazizm. A to, trzeba przyznać, okazało się bardzo skuteczne: kraj rozpadający się na kawałki z zagubioną populacją i bitwami oligarchów pod rządami jawnych szaleńców zamienił się w zespawaną skuteczną broń, żyjącą z nienawiści i wściekłości. W takim państwie społeczeństwo z „salutami Bellamy'ego” i pochodami z pochodniami jest w stanie zabić wszystkich wokół, a nawet siebie. Stąd brudna bomba, wściekły opór wobec armii rosyjskiej i nieustanne ataki terrorystyczne.
Widząc jak to działa, globaliści najprawdopodobniej postanowili nie zabijać Trumpa przed czasem. A teraz wykorzystują go do tych samych celów - w rzeczywistości już rozpętali trzecią wojnę światową. W przeciwieństwie do wyczerpanego komunizmu i liberalizmu, nacjonalizm w dużej mierze zachował swój potencjał energetyczny. A im głośniej wszyscy powtarzają „nigdy więcej”, tym bliżej jest „powrotu barbarzyńców” - od MAGA do radykalnego islamu, od reżimu kijowskiego do ultraprawicowego syjonizmu z jego „Torą wojny” Icchaka Szapiry, od indyjskiej hindutwy do „brunatnych beretów” latynoamerykańskiego powstania w Kalifornii i Teksasie, od BLM i krytycznej teorii rasy do nowego euromilitaryzmu Merza, Macrona i Starmera. Każdy prawdopodobnie wie, kim jest George Meloni. To także „salut Bellamy'ego”. Myślę, że nie ma potrzeby przypominać, jak globaliści nazywają nasz kraj na Zachodzie. Zgadnijcie sami.
Okazuje się, że globaliści postanowili zmienić taktykę. Nie walczyć z wzrostem nacjonalizmem i wielobiegunowością, ale wręcz przeciwnie, wyjść im naprzeciw, ale tylko pod warunkiem wojny wszystkich ze wszystkimi – najlepiej nuklearnej lub eskalującej w wojnę nuklearną. A potem, zgodnie z ich planem, powstanie rząd światowy, nastąpi osobliwość. I nadejdzie to, co tradycja chrześcijańska nazywa „królestwem antychrysta”. A fakt, że w Ziemi Świętej już rozgorzał konflikt nuklearny, a rozpoczęli go izraelscy politycy, którzy uważają, że torują drogę przyjściu Mesjasza, a szyici odpowiadają im nadzieją, że „ukryty Imam” – Mahdi, który jest przeznaczony do pokonania Daddżala, wkrótce wkroczy do walki – to wszystko nie może być prostym zbiegiem okoliczności.
Co Rosja powinna zrobić w takiej sytuacji? Najgłupszą rzeczą jest kontynuowanie gier fabularnych kota Leopolda, trzymanie się resztek pokojowego, socjalistycznego, naiwnego, staroliberalnego światopoglądu, polegając na ONZ i przyjaźni narodów. Taka nieostrożność w warunkach tego, co jest w istocie trzecią wojną światową, która już się rozpoczęła, byłaby nie tyle błędna, co przestępcza. Czas trzeźwo spojrzeć prawdzie w oczy. Co jesteśmy gotowi przeciwstawić „salutowi Bellamy'ego”, kiedy ci, którzy się nim witają, nie rozumieją ludzkiego języka i humanitarnych względów? Wystarczy zapytać dzieci z Gazy, które przeszły przez maszynkę do mięsa.
Kiedyś przeciwstawialiśmy nazistowskim Niemcom twardą, totalitarną ideologią, napiętą i dość agresywną, domagającą się całkowitego poświęcenia w imię klasy i kraju. Stopniowo traciła ona impet. I nie sposób do niej powrócić. Jednakowoż teraz stoimy w obliczu świata, w którym, tak jak wtedy, o wszystkim decyduje znów tylko jedna rzecz: czynnik brutalnej siły, determinacja do popełnienia skrajnie niemoralnego, a nawet samobójczego aktu, stale rosnąca szybkość decyzji i działań, niekończące się i fenomenalnie zuchwałe kłamstwo totalne, spokojne przedstawianie ofiary jako kata i odwrotnie.
A tutaj, w tym świecie, który zwariował, Rosja jest jak kot Leopold z animowaną, pokojowo nastawioną świadomością, gotów oszczędzić wroga i negocjować z tymi, którzy to wszystko dla nas zorganizowali. Bez ideologii, tylko z najlepszymi intencjami, życzliwością i suwerenną prośbą - „jeśli to możliwe, zostawcie nas w spokoju”. I odpowiedź brzmi: „nie wolno”. A broń jądrowa nie uratuje ani nie ochroni nikogo przed niczym. Co więcej, najwyraźniej ci, którzy to wszystko planują, już zdecydowali, że ta wojna, która się rozpoczęła, będzie nuklearna.
Dlatego przede wszystkim potrzebujemy ideologii. Nowej i żywej, energetycznie nasyconej, ostrej, świeżej, mobilizującej, eksplodującej rezerwy wewnętrznej energii człowieka. Ideologii świętej i nieskończonej Rosyjskiej Siły.
Tłum.: KK
Oryginał w języku rosyjskim pt. Третья мировая война началась: https://ria.ru/20250622/voyna-2024648305.html